Masakra w Buczy. Niemcy wciąż przeciwne zakazowi importu rosyjskiego gazu
Masakra w Buczy wstrząsnęła światową opinią publiczną. W tej ukraińskiej miejscowości rosyjscy żołnierze zamordowali 350 osób. Media poinformowały o odkryciu masowych grobów, a świat obiegły zdjęcia ulic Buczy, na których leżały ciała zamordowanych cywilów. Wiele z ofiar miało ręce skrępowane za plecami.
Zachodni przywódcy zgodnie potępili okrutne działania rosyjskich wojsk. Kilka krajów, działając w porozumieniu, wydaliło rosyjskich dyplomatów ze swoich stolic. Tymczasem Kreml, ustami ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa, w skandaliczny sposób uchyla się od odpowiedzialności za tę zbrodnię.
Niemiecki weto
Rosyjskie zbrodnie wojenne nie zmieniły jednak stanowiska Niemiec wobec zakazu importu gazu z Rosji. Jak wskazała minister spraw zagranicznych RFN Annalena Baerbock, Berlin kategorycznie sprzeciwia się nałożeniu na Moskwę takich sankcji.
– Gdyby to miało powstrzymać wojnę, zrobilibyśmy to natychmiast – powiedziała Baerbock w poniedziałek wieczorem (4.4.2022) w programie „Tagesthemen” nadawanym w telewizji ARD. Jak dodała polityk, rzeczywisty efekt embarga na rosyjskie surowce, choć podniósłby koszty prowadzenia przez Moskwę wojny, to jednak nie "doprowadziłoby jutro do zaprzestania zabijania”.
Stanowisko Baerbock podziela Monika Schnitzer, członek Niemieckiej Rady Ekspertów Ekonomicznych. Jej zdaniem, embarga na surowce energetycznie nigdy nie działały w sposób natychmiastowy.
– Nie znam z historii żadnego przykładu sankcji, które natychmiast powstrzymałyby wojnę – stwierdziła w wywiadzie dla gazet grupy medialnej Funke. Ekspertka ostrzega także przed ekonomicznymi skutkami embarga dla niemieckiej gospodarki.
– Jeśli zsumować częściowe efekty różnych badań naukowych, produkt krajowy brutto Niemiec mógłby odnotować spadek o pięć punktów procentowych, ale może to być więcej – wyjaśniła ekonomistka. – Dostosowanie się do tej sytuacji zajęłoby przemysłowi wiele lat – dodała.